Powered By Blogger

poniedziałek, 7 maja 2012

Psy

Skończył się bardzo długi dla niektórych weekend,a mnie będzie się kojarzył z przykrym wspomnieniem cierpienia mojego psiaka. Kiedy się zrobiło ciepło to ludzie tłumnie wychodzą na spacery także z psami, które częściej niż na spacerze są zamknięte w kojcu. Przeważnie są to duże psy, a w związku z tym  że rzadko opuszczają swoje stałe miejsce są nieprzewidywalne. I właśnie taki duży wilczur wyrwał się właścicielce z rąk i biegał ze sznurem przy obroży po naszej spokojnej uliczce. Kiedy dzieciak zobaczy taką bestię to naturalne że chce się ukryć i właśnie w takiej sytuacji mój psiak, który oszczekiwał przez ogrodzenie tego dużego psa wybiegł przez uchyloną bramkę i swoją głupią mentalnością chciał przegonić intruza. Niestety wielki pies rzucił się na małego i za żadne skarby nie chciał puścić, zresztą jakoś nigdy nie słyszałam żeby obcy pies słuchał kogokolwiek oprócz właściciela, który wtedy nawet nie miał pojęcia gdzie jest jego pies. Skończyło się na tym że mój psiak poturbowany został uwolniony przez małżonka który na szczęście siłą odciągnął wilczura za sznur na którym właściciele go wyprowadzają. A gdyby go nie było w domu, albo gdyby pies chwycił biegające dziecko? Czy wtedy też właściciele tłumaczyliby się, że jest taki upał to chcieli psu ulżyć i wypuścili z kojca,żeby pobiegał. Kiedy ludzie dorosną do tego że nie każdy musi mieć dużego i silnego psa bo to same kłopoty i to niezależnie od tego jakiej jest rasy. Moim zdaniem nie umiesz upilnować psa to go nie kupuj a jak już masz takiego dużego psa to niestety trzeba go trzymać u siebie na podwórzu szczelnie ogrodzonym,żeby nie było możliwości ucieczki i biegania samopas .

5 komentarzy:

  1. ja bym poszła natychmiast na policję, to naprawdę następnym razem może się źle skończyć, a jak się czuje Wasz piesek, potrzebował weterynarza?

    OdpowiedzUsuń
  2. Też chciałam zapytać, co z Waszym psiakiem? Moją Erkę siedmiotygodniową zaatakował amstaff, który biegał luzem... Do dziś, choć minęło osiem lat, ma pamiatkę w postaci notorycznego łzawienia z lewego oka. Durni ludzie nie powinni mieć pod opieką zwierząt!

    OdpowiedzUsuń
  3. Brak odpowiedzialności. Głupota ludzka! Szkoda słów!

    OdpowiedzUsuń
  4. Obeszło się bez wizyty u weterynarza a to chyba dzięki temu że Maksio jest znowu zarośnięty futrem co zapobiegło przegryzieniem skóry.Jedyny problem że zrobił się trochę osowiały i ma mniej ochoty na bieganie.Myślę że to też mu przejdzie za jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ludzie są nieodpowiedzialni.Sama miałam wilczura . Zawsze na smyczy i zawsze przy nodze.Jak siema takiego psa to konieczne jest szkolenie.Puszczałam go na wybieg na ogrodzonym terenie. Szkoda słów. Zmieniłam adres bloga bo Onet żyć nie daje. Serdeczności
    http://hania12blogspotcom.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń