Powered By Blogger

czwartek, 28 czerwca 2012

Skakanie

Na początku tygodnia Patryk znowu przebił swoje dotychczasowe wypadki. Kiedy szedł się przebrać do szatni skoczył ze schodów tak niefortunnie, że ubił sobie jedynkę i rozciął dość nieładnie wargę. Kiedy go przywieźli ze szkoły to się przeraziłam jego wyglądu, a na dodatek co u niego jest niezwykłe sam stwierdził, że musimy iść do dentysty.Najpierw próbowałam się skontaktować ze stomatologami u których już kiedykolwiek byliśmy. Niestety nigdzie nie mogłam się dodzwonić, więc wsiedliśmy w auto i pojechałam sprawdzić nasz ośrodek zdrowia. Na nasze szczęście dentysta  przyjmował po południu, ale nie miał ochoty nas przyjąć bo ma długie terminy. No to ja na upartego mówię żeby mi wskazał miejsce gdzie mam się udać z niepełnosprawnym okaleczonym dzieckiem. Po kilku głębokich westchnięciach powiedziano mi że mam poczekać na korytarzu. Oczywiście pani doktor była zdziwiona , że nie mamy kartoteki,no i że trzeba założyć a trwało to tylko chwilkę.Patryk był chyba strasznie wystraszony bo pierwszy raz tak spokojnie siedział i robił co mu lekarz kazał. Zabezpieczono zęba i pani doktor mówi że trzeba go wyleczyć. No to ja spokojnie pytam czy mogłaby ona mu go wyleczyć, na to usłyszałam że są bardzo długie terminmy. W takim razie zapytałam czy to lekarstwo tyle wytrzyma ,a skoro nie to co mam zrobić. Znowu kilka westchnięć i polecenie asystentce wpisania nas na termin po powrocie z wczasów. Na drugi dzień zapytałam  wychowawcy czy słyszała co się dzień wcześniej stało  i dowiedziałam się że będzie robić protokół powypadkowy do ubezpieczyciela. Zawsze myślałam że opinię lekarską dostarcza się po zakończeniu leczenia, a tu telefon ze szkoły, że Patryk będzie miał kartkę do wypełnienia i oddania jak najszybciej. No to ja znowu do lekarza i znowu proszenie o wypełnienie druczka, który nie jest moim wymysłem i znowu bo pani doktor nie ma czasu itd. Normalnie można się naprawdę wkurzyć gdybym wiedziała ile z tym zachodu i zmarnowanego czasu na korytarzu przed gabinetem lekarskim  to wogóle bym nie głosiła wypadku w szkole, ale z drugiej strony przecież płacę ubezpieczenie to dlaczego nie żądać zadośćuczynienia za ból?

niedziela, 24 czerwca 2012

Patryk od małego dziecka nie bał się żadnych owadów i co tylko udawało się złapać lądowało w słoiku. Myślałam że wyrósł z tych pomysłów bo od jakiegoś czasu nie szukał słoików na zwierzaki jak to nazywał. Ale ostatnio złapał małego konika polnego i na nic były moje prośby,żeby wypuścił owada, zamknął go w słoiku i zabrał trofeum na zajęcia w świetlicy. Jakie było moje zaskoczenie kiedy po zajęciach pokazał mi słoik.O oczywiście konika wypuścili, a według mnie jest to bardzo ładny świecznik wykonany samodzielnie przez Patryka. Tylko szkoda spodni które też przy okazji zostały podmalowane.

piątek, 22 czerwca 2012

Gderanie...

Kiedy po kila razy zwracam moim chłopakom w domu uwagę na to czy coś zrobili często słyszę hasło, że gderam. No to staram się jak najczęściej sama sprawdzać czy wszystko jest zamknięte, zakręcone, zgaszone itp.Kilka dni temu ktoś na zewnątrz domu używał węża ogrodowego do jakiego celu niezbyt ważne. Niestety nie wiem ile czasu nikt nie zwrócił uwagi na to,  że woda nie została zakręcona. Fakt że się zdenerwowałam kiedy zakręcałam kurek a skoro nikt nie chciał się przyznać kto i kiedy odkręcił, zostało pogderać do samej siebie. Ale dopiero dziś dotarło do mnie że lała się dość długo, a to dlatego że spisywali dziś liczniki i pani z wodociągów od razu zwróciła uwagę, że naciągnięte więcej wody niż zawsze. No i jak tu nie gderać ze złości. Pozostaje mi nadal dokładnie wszystko sprawdzać.

środa, 20 czerwca 2012

Ławeczki

Jak w wielu miastach tak i u nas zagospodarowano miejsca w przyjemnym otoczeniu na małe parki,takie w których jest kilka ławek gdzie można by przysiąść na chwilę i odpocząć na przykład po dość męczącej jeździe na rowerach. Właśnie można by gdyby ławeczki nie zostały niemalże zawłaszczone przez element od rana umilający sobie czas napojami alkoholowymi. Co z tego że prawnie nie wolno spożywać alkoholu w miejscach publicznych skoro policja przejeżdża koło takich miejsc i wcale nie zwraca uwagi,a  o karaniu delikwentów to już wcale nie ma co myśleć. Niestety nie jest to sytuacja jednorazowa, ale trwa w najlepszego jak tylko pogoda w miarę sprzyja. Pytanie po co tworzyć takie z założenia miejsca wypoczynku skoro trzeba je omijać dużym łukiem żeby nie narazić się na przykre spotkania.

środa, 13 czerwca 2012

Szczawnica



Dzięki temu że Patryk chodzi na zajęcia to tym razem pojechaliśmy do Szczawnicy. Niestety tym razem niezbyt sprzyjała nam pogoda, ale ważne że humory dopisały.  Kiedy dojechaliśmy na miejsce zakwaterowania to miałam niezły ubaw z dzieciaków .Zaraz po przydzieleniu pokoi okazało się  że nie są wyposażone w telewizory.  Mnie i Patrykowi to nie przeszkadzało ale większa część wycieczki twierdziła że muszą obejrzeć meczi rozpoczęły się poszukiwania odbiornika. Na szczęście znaleźli jeden na jadalni i wieczorem po kolacji tylko parę osób zdecydowała się na spacer po uzdrowisku.A naprwdę powietrze i okolice są  tam nie do opisania to poprostu  trzeba przynajmniej raz zobaczyć i pełną piersią pooddychać. Bardzo nam się spodobały kwietniki w kształcie zwierząt spotykane w pienińskich uzdrowiskach.I ciekawe dlaczego na mostku napis Szczawnica jest umieszczony tak jakby z błędem konstruktora.

sobota, 9 czerwca 2012

EURO-szaleństwo

Niestety zaczął się długo zapowiadany horror domowy czyli codziennie mecze piłki nożnej.  Niestety nasz domowy kibic jest głośnym i irytującym fanem piłki przez co nic innego nie można pooglądać nawet jak się zamknie drzwi do innego pokoju.Wszystko byłoby dobrze gdyby ci piłkarze grali jakoś znośnie, ale nie trzeba się znać na piłce żeby widzieć że nie ma się z czego cieszyć. No a każde złe zagranie przez mojego małżonka jest dobitnie i niewybrednie komentowane, chociaż wcale nie rozumiem po co bo i tak tych komentarzy nikt nie słucha.Ale cóż nie ma na to rady trzeba przeczekać to szaleństwo za kilka tygodni wróci normalny spokój i w domu i na ulicach.