Powered By Blogger

sobota, 26 listopada 2011

Porządek ?


Jak się doprowadziło trochę mieszkanie do porządku, to znaczy wyszczotkowane z chodników duże ilości zbędnego owłosienia, zastanawia mnie skąd na tak niedużym psie tyle futra spada i jeszcze dużo zostaje. Widać najwyższy czas odwiedzić fryzjera. Oj nie lubi tego nasz psiak ,ale wystarczy spojrzeć na jego aktualną fryzurę żeby od razu umówić wizytę. Dobrze że ostatnio nie pada bo po spacerach  musiłby długo schnąć.

czwartek, 24 listopada 2011

Firanka


Żartujemy sobie nieraz z sąsiadką że rano jak mam wolne to pijemy rytualną kawę, a dopiero potem można się brać do jakiś prac domowych. Na dzisiaj zaplanowałam umycie okien na górze bo  w czwartki nie muszę spieszyć się po Patryka ze szkoły.A w rozmowie dowiedzałam się, że córka sąsiadki pojechała na targ zobaczyć czy są jeszcze takie firanki jaką kupiła w zeszłym tygodniu. No to nie namyślałam się tylko zadzwoniłam i mówię jej żeby kupiła taką z lamówką w oliwkowym kolorze Patrykowi do pokoju. Jak przywiozła to od razu umyłam okna i zawiesiłam w oknie i nie mogłam się oprzeć zrobiłam fotki. Nie wiem tylko jak Patryk zareaguje bo to jakaś zmiana, a on nie lubi jak coś jest inaczej niż było. No cóż będzie miał niespodziankę i myślę, że spodoba mu się tak jak mnie.

niedziela, 20 listopada 2011

Sałatka

Czy często wam się zdarza, że ugotujecie czegoś za dużo? Mnie raczej nie, ale dzisiaj Patryk stwierdził, że nie będzie jadł brokułów bo nie lubi. Trochę dziwne bo zawsze mu smakowały, ale wiem że jak się uprze to nic nie pomoże. W związku z tym zdołałam go namówić na jedną różyczkę brokuła, a po obiedzie zostało go dość trochę, a wyżucić żal. No ale po co ma człek wyobraźnię? Trzy jajka na twardo, dwa pomidory, ząbek czosnku starty na tarce, dwie łyżki majonezu nisko tłuszczowego sól i pieprz świeżo mielony do smaku wymieszać i można się zajadać - mąż był zachwycony, a mnie żal, że zdjęcia nie zrobiłam bo koloryt tej sałatki też bajeczny. Naprawdę godne polecenia.

sobota, 19 listopada 2011

Faktycznie jeździ konno




No to wstępną naukę jeżdżenia na koniach mamy ukończoną.Wczoraj byliśmy na podsumowaniu tego szkolnego projektu i naprawdę dumą napawa to co nasze dzieciaki osiągnęły.Jakoś wcześniej Patryk dość lakonicznie opowiadał co się działo na zajęciach najczęściej słyszałam, że było nudno a czasem że fajnie. W związku z tym nie spodziewałam się zbytnich efektów. A tu naprawdę okazało się, że dzieciaki umieją utrzymać się prosto w siodle a nawet w czasie jazdy wykonywać proste ćwiczenia Patryk uświadomił mnie też na swój sposób, że jak się chce jeździć to trzeba konie wyczyścić i wysprzątać im boksy-szkoda, że nie da się tego przełożyć na sprzątanie w pokoju to ponoć zupełnie co innego. Ale najlepszy numer to taki, że Patryk udowodnił że nawet jadąc na koniu można się zdrzemnąć czyli nic nie jest niemożliwe.

wtorek, 15 listopada 2011

Mleko

Jak w większości szkół tak i u Patryka dzieciaki dostają mleko. I niestety mój syn mało kiedy pije je w szkole częściej zabiera je ze sobą do domu. Dziś niestety też postanowił przynieść kartonik z mlekiem i niestety nie pomyślał o tym i nikt mu nie przypomniał, że jak daje się mleko do plecaka to nie można się opierać o plecak bo kartonik pęknie. I stało się oczywiście zeszyty zalane a plecak do prania. Trochę się zezłościłam i mówię, że tyle razy powtarzam to mógłby zapamiętać, a on z niewinną minką odpowiada mamo to się wysuszy. No niby tak bo wszystko można wyprać i wysuszyć, ale trudno się pogodzić z tym, że on nigdy nie zwraca uwagi na takie rzeczy i nic nie daje upominanie po fakcie bo i tak następnym razem zrobi to samo.

środa, 9 listopada 2011

....

Jest kilka dni w miesiącu takich, że muszę Patryka brać ze sobą rano do pracy i bus zabiera go wtedy ode mnie co na szczęście nie jest często i niezbyt długo musi ze mną siedzieć. Ale oznacza to, że wychodzimy z domu wcześniej niż zwykle. Wczoraj rano też go zabrałam i po drodze mój dzieciak zachwycił się wschodzącym słońcem, którego kolor był prawie pomarańczowy. Przyglądał się i w końcu pyta a czy mógłby ktoś ukraść słońce. Nie bardzo zrozumiałam o co mu chodzi a on dalej swoje czy można ukraść słońce no to mu odpowiadam,że nie da się tego zrobić .- Ale księżyc to  dałoby się ukraść. Ja mu na to,że też się nie da, a on że przecież jest książka i film o Dwóch takich co ukradli księżyc i on to widział. I na koniec mi mówi, że było dwóch a teraz jest jeden no to już się domyśliłam, że pewnie coś szukał w internecie i znalazł "ciekawostki".Swoją drogą ciężko mu było wytłumaczyć, że kraść niczego nie wolno jak się coś chce to trzeba przeważnie kupić, a nie zabrać. A wszystkiego mieć się nie da i to słońce to niech lepiej świeci jak najpiękniej i dla wszystkich, a ten pomarańczowy kolor dość szybko się rozjaśnił i znormalniał.

niedziela, 6 listopada 2011

....

Przyszłam wieczorem z pracy trochę później niż zwykle a mój małżonek zaskoczył mnie bo wyszedł na wieczorny spacer z psiakiem, co raczej mu się nie zdarza i zawsze kiedy wchodzę do domu to odkładam torebkę i ja wychodzę gdyż moje psiątko ma manię skakania do skutku aż się z nim nie wyjdzie.A w domu dziwna cisza ale do czasu jak Patryk usłyszał, że przyszłam to zszedł na dół i z wielkimi pretensjami zaczął mi wyrzucać co ja narobiłam? Nie wiedziałam o co mu chodzi i próbując trochę go uspokoić doszłam do wniosku, że coś na komputerze. No i wydało się . Patryk ma manię zapisywania w ulubionych wszystkiego co ogląda, z jednej strony to dobrze bo mam trochę kontroli nad tym co robi, ale z drugiej strony co chwilę muszę usuwać masę zbędnych rzeczy z komputera. Do tej pory kiedy pytał mnie o to gdzie ma to co zapisał to mówiłam, że komputer sam usuwa czego jest za dużo, a ostatnim razem zapomniałam opróżnić kosz i Patryk jak włączył komputer to zobaczył, że wszystko jest tylko przeniesione. Wygląda na to, że muszę ostrożniej usuwać zbędne rzeczy bo niestety jemu nie da się wytłumaczyć żeby wszystkiego nie zapisywał boi się ,że już tej strony na której właśnie jest już nie znajdzie. A  tej którą da do ulubionych i tak nigdy nie otwiera. Małe sprawy a tak irytujące.

czwartek, 3 listopada 2011

Sokowir�wka

Patryk był dzisiaj ze świetlicy w Teatrze Rozrywki  w Chorzowie a potem jak zwykle w MacDonaldzie.Z teatru przywi�zł wrażenia i z opowiadania wy wnioskowałam, że przedstawienie mu się spodobało.A z restauracji jak zwykle zabrał na wynos jabłko i wracając strasznie nudził żeby zrobić mu sok. Tłumaczenia że z jednego jabłka jest mało soku zbył tym, że w domu są inne owoce i na pewno da się zrobić sok. No to po południu wyjęłam dość dawno nie używaną sokowir�wkę i zabrałam się do robienia soku, wydawało mi się jakby trochę dziwny zapach wydobywał się ze sprzętu ale pomyślałam,że może dlatego że był dość długo nie używany zresztą szybko ten dziwny zapach się ulotnił.Sok przez rodzinkę wypity sokowir�wka rozłożona na części i umyta czekała na wyschnięcie,jakoś nie przywiązałam uwagi do tego, że wtyczka była w gniazdku trochę sprzątałam w kuchni, a tu jak coś nagle huknęło to aż się przestraszyłam w kuchni wybiło napięcie i dopiero zaczęło strasznie śmierdzieć spalenizną.No i mamy po sokach domowo wyciskanych a swoją drogą nigdy bym nie przypuszczała, że urządzenie kt�re jest tylko podłączone wtyczką może się spalić.

środa, 2 listopada 2011

Znicze

Tak się jakoś składa, że od kilku lat w dzień Wszystkich Świętych mam dniówkę. Jeszcze w zeszłym roku Patryk szedł zapalić znicze razem z tatą  w dzień, a w tym roku stwierdziliśmy, że jest już na tyle duży że możemy jechać na cmentarz wieczorem jak wrócę z pracy.Pamiętam z przed kilkunastu lat jakie wrażenie wywierała na mnie łuna unosząca się wieczorem nad cmentarzem i ten zapach palących się woskowych zniczy,miałam nadzieję, że równierz Patryka urzeknie ten widok. Tak jak zamierzałam zabraliśmy znicze i pojechaliśmy. Faktem jest, że mimo późnej pory na cmentarzu od zapalonych zniczy było bardzo jasno i bez problemów znaleźliśmy nagrobki na których żadko bywamy, wszędzie paliły się przeróżne znicze niektóre przypominają kształtem flakony co nie umknęło uwadze Patryka, a te dziwaczne elektryczne światełka mnie też nie przypadły do gustu. No cóż pokazałam mu cmentarz wieczorem, ale niestety tego zapachu i uroku łuny nad cmentarzem nie doświadczył niestety wygląda na to, że to tylko wspomnienia dla trochę starszego pokolenia, a szkoda...