Powered By Blogger

czwartek, 6 października 2011

Badania

Dzisiaj przed szkołą pojechaliśmy zrobić badania kontrolne. Po przebudzeniu Patryk nie miał ochoty na żadne badanie bo bez śniadania on nigdzie nie pójdzie. Jak to dzieciak potrafi nabrać nawyków, które potem utrudniają życie. Na szczęście dał się przekonać, że im szybciej załatwimy pobranie to szybciej dostanie coś do zjedzenia. Wszystko było dobrze dopóki nie zobaczył, że ludzie z pobrania wychodzą z wacikami w zgiętych rękach i zaczęło się odpytywanie czy jemu czasem krwi nie chcą pobrać. Najwidoczniej nawet po kilku latach przykro wspomina serie badań wykonywanych na klinice.W końcu doszedł do wniosku, że wejdzie na badanie ale beze mnie. Dla spokoju zgodziłam się z nim tym bardziej, że pacjenci na korytarzu podtrzymywali go w przekonaniu, że jest już duży to sobie poradzi. Ale kiedy zawołali na pobranie to Patryk złapał mnie za rękę i jak zwykle było chodź ze mną. Na szczęście trafiliśmy na sprytną pielęgniarkę i mimo to, że jak zwykle był problem ze znalezieniem żyły do pobrania to wystarczyło jedne ukłucie, a po wszystkim kiedy Patryk usłyszał pochwałę ,że jest bardzo dzielny to z dumą wyszedł na korytarz i oznajmił, że nic nie bolało. Potem jeszcze mieliśmy do zrobienia EKG i jak zobaczyłam ten antyczny sprzęt to wcale mnie nie dziwiło, że jakieś maziaje wychodziły w wydruku. Na szczęście jet inny aparat w zabiegowym u kardiologa gdzie zostaliśmy wysłani. Przechodząc koło kilku gabinetów zwróciłam uwagę, że zostały powymieniane klamki na takie które otworzyć można tylko od środka pomieszczenia lub kluczem. Ponieważ przed gabinetem nikogo nie było zapukałam i czekam. Po kilku minutach na korytarzu zrobiła się kolejka a pukanie nic nie dało. W końcu kiedy drzwi się otwarły przeprowadzono badanie które trwało może dwie minuty. Jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że te klamki wymieniono tylko po to żeby pacjentom pokazać gdzie ich miejsce tzn cierpliwie bez przeszkadzania na korytarzu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz