wtorek, 5 kwietnia 2011
Smutek
Żegnaliśmy dziś niezbyt lubianą sąsiadkę.Ponieważ było to wczesnym popołudniem musiałm wziąść syna ze sobą.Już wcześniej prosiłam go, żeby się grzecznie zachowywał gdyż czasem ma różne pomysły i lubi zwracać na siebie uwagę otoczenia. Przez cały czas udało mu się i obyło się bez jakiś sensacji,ale po zakończeniu pogrzebu kiedy widział ,że ludzie zaczynają się rozchodzić odszedł trochę na bok i zaczął płakać, kiedy zapytałm go dlaczego ,odpowiedzał mi z takim żalem ,że" na pogrzebie trzeba popłakać , a nikt nie płacze".Faktycznie każdy tylko obserwował kto przyszedł ,jakie kwiaty przyniósł ludzie rozglądali się wokół i chyba tylko mojemu dziecku było żal ,że ktoś odchodzi na zawsze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz